poniedziałek, 31 października 2011

Ciekawe artykuły

http://nargeo.geo.uni.lodz.pl/~jandegir/nuclear2.pdf (zwłaszcza strony 50-51)


---


http://www.ian.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=190:areva-w-nigrze-krwawy-uran-w-polsce&catid=15:wydobycie-i-przetwarzanie-paliwa-jdrowego
Fragment:

ELEKTROWNIA ATOMOWA W POLSCE: MARKETING ZAMIAST KONSULTACJI
30 grudnia 2010 roku Ministerstwo Gospodarki rozpoczęło konsultacje społeczne dotyczące oddziaływania na środowisko, rządowego programu rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Podjęte konsultacje mają charakter czysto symboliczny i są tylko pozorem stwarzającym wrażenie uszanowania demokratycznych procedur w procesie podejmowania kluczowych decyzji społecznych. Przypomnijmy: Uchwała o przygotowaniu i wdrożeniu programu polskiej energetyki jądrowej została przyjęta 13 stycznia 2009 r. Oznacza to, że projekt atomowy został już dawno zaaprobowany przez koła rządowe i to bez odpowiedniego referendum publicznego. Decyzje podjęto ponad głowami indywidualnych ludzi i całych społeczności. Aktualne konsultacje stanowią tylko immanentny element public relations promujący energetykę atomową. Mają też być pomocne w ostatecznym określeniu lokalizacji elektrowni, choć w tym przypadku ostateczne zdanie – jak słyszymy – należy do inwestora.
Jakie techniki zostaną przyjęte aby przekonać mieszkańców Polski do wdrożenia energetyki atomowej? Mieszkańcy regionów, które zostały wytypowane na najbardziej obiecujące miejsca lokalizacji przyszłej elektrowni, usłyszeli i jeszcze nieraz usłyszą o nieocenionych korzyściach jakie przyniesie powstanie kolosa w ich okolicy. Do stałego kanonu weszły już: nowe miejsca pracy, rozwój infrastruktury regionu oraz tańsze ceny energii. Niektórzy samorządowcy puścili wodze fantazji, sugerując powstanie w takich miejscach galerii handlowych i przeróżnych punktów użyteczności publicznych. Jest to pewna forma korupcji uderzająca w najniższe pobudki ludzkie. Działa to na prostej zasadzie: zgódź się, nie dyskutuj, nie zadawaj nazbyt kłopotliwych pytań a otrzymasz śmiały ekwiwalent materialny, który poprawi byt i na stałe zmieni twoje otoczenie. Jak bardzo złudne są to obietnice świadczy choćby przykład nowych miejsc pracy. Rzeczą bezmiar oczywistą jest, że podczas budowy zlecenia jako podwykonawcy, otrzymają głównie większe firmy, często spoza ściśle lokalnego rynku. Na stałe zatrudnienie zaś, mogą liczyć tylko specjaliści z branży około energetycznej, z reguły również spoza najbliższego regionu.
Wyliczane na palcach korzyści wypływające z powstania elektrowni jądrowych to najprostsza forma przekonywania społeczeństwa do energii atomowej. Obok nich znajdują się inne, bardziej wyrafinowane. Pierwszą z nich jest tzw. polityka lokalnych autorytetów. W 2010 roku marszałek województwa Wielkopolskiego, Leszek Wojtasik, zorganizował wyjazd poglądowy do elektrowni atomowej w Nogent – sur – Seine we Francji. Trzon delegacji stanowili mieszkańcy gminy Lubasz w, której przewidziano możliwość lokalizacji elektrowni w Klempiczu. Wśród nich znaleźli się miejscowi radni, sołtys Klempicza Adam Furier oraz ks. Radosław z lubaskiej parafii. Oprócz wizyty w elektrowni zwiedzający spotkali się także z merem miasteczka, który zapewniał, że sąsiedztwo elektrowni przynosi dużo korzyści. Ceny nieruchomości nie wzrosły, rolnicy nie mają problemu ze zbytem a sami ludzie również się bogacą. Oto główne wrażenie jakie mieli odnieść członkowie delegacji. Ta technika marketingowa opiera się na pozyskaniu aprobaty u tzw. lokalnych autorytetów, czyli osób, które mają wpływ na życie wiejskiej, gminnej czy powiatowej społeczności. Jest to próba modelowania poglądów społecznych oparta na przekonaniu, że zdanie wygłaszane przez osoby publiczne, cieszące się pewnym zaufaniem, ma przemożny wpływ na kształtowanie poglądów większości mieszkańców, niezorientowanych w temacie albo o niewyrobionej jeszcze opinii.
Jak nie kryje jednak obecny rząd polski, sfery polityczne mają o wiele dalej posunięty plan kształtowania opinii publicznej. Niepokojącym jest już sam fakt, że wcale nie mówi się tu o debacie a o złożonym mechanizmie przekonywania do energii atomowej. W ciągu tylko kilku lat rząd Donalda Tuska chce wydać nawet 22 mln złotych na kampanię proatomową. W ciągu ostatnich miesięcy po Polsce podróżował już tzw. atomowy autobus a w nim rzesza ekspertów, którzy w różnych miastach Polski przekonywali obywateli o dobrodziejstwie energetyki atomowej oraz rozwiewali narosłe wokół niej stereotypy, efektywnie unikając przy tym debaty. W zanadrzu są jeszcze inne metody dotarcia do odbiorców noszące znamiona przekazów podprogowych. Mowa tu o planach umieszczenia w popularnych serialach wątków dotyczących energii atomowej czyli tzw. produkt placement.
Mówi o tym min. Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. energetyki atomowej: „Marzy mi się, by dyskusja o elektrowni atomowej znalazła miejsce w popularnym serialu… gdyby np. bohaterem był stypendysta wracający do kraju po stażu w elektrowni atomowej na Zachodzie”. Jak czytamy dalej w Gazecie Wyborczej: „Najlepszy byłby serial „M jak miłość”. Ma największą widownię. A przecież trzeba przekonać 38 mln Polaków do budowy elektrowni atomowej do 2020 r”. Do tego sugestywnego przekazu zachęcają specjaliści ds. marketingu: „Product placement, czyli promocja w serialu, sprawdza się, gdy trzeba wyjaśnić coś skomplikowanego”. Zamiary o, których czytamy powyżej dobitnie świadczą o tym, z jakim niepoważaniem i lekceważeniem traktowane jest społeczeństwo, które zamiast debaty ma być karmione kolejnymi dawkami kryptoreklamy, dyskretnie wplecionej w seriale, które gromadzą przed odbiornikami miliony nieprzygotowanych na taki komunikat obywateli. Ludzi nie traktuje się jako równorzędnych i równoprawnych dyskutantów. Sprowadza się ich do roli masy, którą trzeba odpowiednio pokierować i wykształcić za pomocą prymitywnej propagandy wtopionej ukradkiem w pozytywnie kojarzący się przekaz medialny.



---

http://www.ithink.pl/artykuly/aktualnosci/polityka/elektrownia-atomowa-w-polsce-tuaregowie-i-uran/
Fragment:
BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE CZY MORALNE PRZEBUDZENIE? 
Rewolucyjne przeobrażenia techniczne oraz gospodarcze ostatniego stulecia, rzutujące na każdy aspekt rzeczywistości, doprowadziły do wytworzenia się stosunków społecznych oraz specyficznego stylu życia, których standard oraz utrzymanie wymaga bezustannego zastrzyku surowca kumulującego energię. Surowce energetyczne, na przestrzeni kilku pokoleń tak dalece wdarły się do naszej rzeczywistości, że dziś kilkugodzinny deficyt pochodnej od nich energii, budzi konsternacje i niezadowolenie ogółu, zaś dłuższe niedobory to już zalążek do tarć na szerszą skalę. Jak bardzo owa zależność wkroczyła w życie codzienne rozlicznych społeczeństw, najlepiej zaświadcza przetransferowanie pojęcia głód, zarezerwowanego pierwotnie dla niedoboru żywności, na chroniczny niedosyt energii, czyli tzw. głód energetyczny. A, że nie jest to tylko kwestia samego nazewnictwa, przekonamy się porównując atencję i obawy jaką budzą w społeczeństwie i przekazie medialnym zagrożenia związane z rynkiem surowców i energii oraz konkretne przypadki masowego głodu jak np. ten w Nigrze w 2004 roku. 
W świecie, gdzie konsumpcja surowców i energii pozostają złotym cielcem tam każdy przedłużający się brak w tej dziedzinie to rewolucja mogąca obalić wszystkie rządy. Dlatego bezpieczeństwo energetyczne pozostaje jednym ze sztandarowych haseł tzw. interesu narodowego i racji stanu – tajemniczych haseł, które już nie raz w dziejach usprawiedliwiały warunkową obojętność a nawet czyny niegodziwe. Zadaniem rządów krajów epoki przemysłowej i postindustrialnej pozostaje więc zapewnienie stałego dopływu surowca oraz energii i to możliwie w jak najniższej cenie. Proceder ten odbywa się często przy pominięciu moralnego oblicza kontrahenta oraz ofiar wegetujących w cieniu okazjonalnej transakcji. Tak było np. w roku 2006 kiedy ówczesny minister obrony narodowej w rządzie PiS, Radosław Sikorski, podpisał kontrakt na dozbrojenie armii indonezyjskiej w wysokości 100 milionów dolarów. Niemal nikt nie zaprotestował pomimo iż od lat 60-tych z rąk wojska i policji indonezyjskiej zginęło 100 tys. mieszkańców Papui Zachodniej a prześladowania w różnej formie trwają tam do dziś! Podobne transferysurowców i broni nadal pozostają codziennością na całym świecie a rządy i przedsiębiorstwa dopóki nie zostaną poddane moralnej krytyce zza peleryny respektują nawet najbardziej soczyste festiwale krwi i noża, pośrednio lub bezpośrednio biorąc w nich udział. 


POSŁOWIE. ELEKTROWNIA ATOMOWA W POLSCE 
Najbliższe lata staną się okresem intensywnej kampanii mającej zjednać idei atomizacji Polski jak największą rzeszę zwolenników. W największym stopniu marketingowi pro-atom zostaną poddani mieszkańcy powiatów pośrednio lub bezpośrednio związanych z miejscami, gdzie staną przyszłe elektrownie. Podczas jednego ze spotkań na ten temat w Czarnkowie (pow. czarnkowsko-trzianecki, gdzie przewidziano możliwość lokalizacji w Klempiczu) jeden ze zgromadzonych nawoływał aby z programem „TAK dla elektrowni” docierać nie tylko do szkół średnich i gimnazjów ale nawet do przedszkoli(!) 
W ferworze dyskusji i public relations przedstawione powyżej problemy związane z wydobyciem uranu zostaną najprawdopodobniej pominięte. 
Czy ktokolwiek wspomni o Tuaregach, czy ktokolwiek uroni łzę i postawi warunek bezwarunkowej lustracji miejsca skąd będzie importowany uran przeznaczony dla elektrowni w Polsce? 
Nie są to pytania bezpodstawne, gdyż im negocjacje coraz bardziej przybliżają partnerstwo francuskie tym zwiększa się prawdopodobieństwo pośrednictwa z Paryża w imporcie nigerskiego uranu. Już dziś w opracowaniach dotyczących bezpieczeństwa energetycznego Polski pada nazwa „Areva”. 
Tym co powinien uczynić człowiek sumienia to nie dołączenie do handlowej ruletki a upublicznienie czynu niegodziwego, począwszy od organizacji praw człowieka a skończywszy na strukturach NATO i dwustronnych stosunkach z odpowiednimi rządami. Taki obraz świata to jednak wciąż niespełniona utopia oddalająca się wraz obojętnością każdego z osobna, z machnięciem ręką i hasłami „… to nie moja sprawa…”, „… i tak nie mam na to wpływu…”. 
W XVIII wieku wielu filozofów upatrywało w handlu nie tylko aortę przyszłego dobrobytu ale i mesjasza, który odmieni oblicze ludzkości. Guillaume Thomas Francois Raynal w uniesieniu tak oto rozpisywał się w tej kwestii: „Kto przekopał te kanały? Kto osuszył te równiny? Kto założył miasta? Kto zgromadził, odział, ucywilizował te ludy? I wtedy głosy ludzi światłych z tych krain odrzekły mi: Handel, handel!” 
To jednak nie wielkie procesy dziejowe zmieniają oblicze świata, a wspólna wypadkowa postaw ludzkich, która na te procesy wpływa. Handel sam w sobie pozostaje tylko transakcją. Jakim on w istocie będzie zadecyduje sam człowiek i jego sumienie. Dziś po grubsza ponad dwóch stuleciach szybuję śladami Raynala nad kolejnymi krainami pytając:„Kto zniszczył te ziemię, kto rozlał tę krew? Kto zagnał te dzieci do kopalni i wyciął w pień zwierzęta? Kto zgwałcił te kobiety i wymordował ludne niegdyś wioski?. I wtedy głosy ludzi czułych z tych krain odrzekły mi: Człowiek, człowiek!”. 
[źródło: http://www.ithink.pl/artykuly/aktualnosci/polityka/elektrownia-atomowa-w-polsce-tuaregowie-i-uran/]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz